niedziela, 23 grudnia 2012

Christmas...

Witam was wszystkich. Moja długa nieobecność sprawiła,że poczułam się źle. Ale szkoła i nauka dawała się we znaki...teraz na szczęście mamy wolne,którym powinniśmy się rozkoszować. Mam nadzieję,że w tym okresie,posty będą pojawiać się częściej. Smuci mnie fakt,że mało osób komentuje mojego bloga...ale w sumie nie mam co się dziwić. Ostatnio często zaniedbuję blogi,które obserwuję. Ale nic na to nie poradzę. Obiecuję poprawę!☺ Ale dzisiaj nie o tym...nie zauważyliście,że zanim przejdę do konkretów,rozżalam się jaka to ze mnie zła bloggerka? Oj tak,nad tym również muszę popracować. (...) Jak już wszyscy zdążyli świetnie zauważyć święta są za pasem! Już jutro spotykamy się w gronie bliskich ludzi i cieszymy się magiczną atmosferą,która otacza nas wszystkich. Przygotowania świąteczne idą pełną parą! Sprzątanie i gotowanie potraw nie są moimi specjalnościami,ale tym razem nie miałam z nimi problemu...wręcz przeciwnie! Chętnie pomagałam mamie w gotowaniu różnych potraw oraz nie miałam nic przeciwko sprzątaniu - jak to zawsze w zwyczaju miewam. Ogólnie w tym okresie wszystko jest takie kolorowe i wesołe! Bynajmniej z mojej perspektywy...Jeszcze dzisiaj mam zamiar upiec sernik i babeczki,które okazuję się,że są moim specjałem,haha. Tak jak pisałam wyżej,postaram się pisać częściej i z sensem...a teraz? Teraz lecę,ponieważ czeka na mnie przyjemna praca!☻ Wszystkim,którzy to czytają (i nie tylko) życzę wesołych świąt,szczęśliwego nowego roku oraz spełnienia najskrytszych marzeń. Trzymajcie się!


sobota, 8 grudnia 2012

bad mood


Cześć. Nienawidzę tych paru dni w miesiącu,w których zachowuję się inaczej niż zwykle. Dziewczyny - pewnie wiecie o co mi chodzi. Moje wahania nastrojów są nie do wytrzymania,a moja samoocena ulega całkowitemu spadkowi w tę negatywną stronę. Raz potrafię śmiać się ze wszystkiego - dosłownie,a za innym razem zachowuję się jak wrak człowieka. Czy to nie jest dziwne? Aktualnie zamartwiam się moim beznadziejnym wyglądem,ale pomińmy ten temat,ponieważ nie lubię rozmawiać o swojej twarzy etc. Po prostu nie. Przez myśl przechodzi mi również myśl,że jestem strasznym grubasem i powinnam zacząć się odchudzać. Z tym pierwszym może trochę przesadziłam bo z mojej perspektywy nie jest najgorzej,ale z tą drugą sprawą myślę,że mam rację. Nawet moje ulubione piosenki przyprawiają mnie o dziwny humor. Jeszcze nie dawno cieszyłam się,że jest śnieg i kilka stopni na minusie,a na dzień dzisiejszy mam tego po dziurki w nosie...Hm,może jest to spowodowane,że byłam dzisiaj na sesji z M. i D. Okropnie zmarzłam i do tej pory nie potrafię się otrząsnąć. Porobiłyśmy kilka zdjęć na tym mrozie,ale żadne z nich nie nadają się do opublikowania. Wyszłam na nich totalnie źle. Myślę,że gdybym zapisała je gdzieś w sieci,spokojnie trafiłabym na wiocha.pl,czy inne różne stronki naśmiewające się z innych. Ale nic. Jest też wiele innych spraw,które ciągle chodzą mi po głowie,ale nie będę tutaj o tym pisać. Są to głupoty,które albo obrażają mnie i mój wygląd albo są całkowicie bezsensu. Ugh,ugh,ugh. Nevermind. Lecę bo dłuższe pisanie tutaj o moich wadach sprawia,że czuję się jeszcze źle. Życzę wam dobrej nocy i zostawiam was z linkiem mojej tablicy,gdzie możecie znaleźć ciuchy,które sprzedaję. Mam nadzieje,że coś wam wpadnie do gustu :-) xo

* późniejszym wieczorem mam zamiar dodać nowe ciuchy,które pójdą do sprzedania!

w razie pytań:


poniedziałek, 3 grudnia 2012

everything and nothing


Cześć. Dzisiejszej notki miało w ogóle nie być,ale moja przyjaciółka poprosiła mnie,abym wreszcie coś dodała. Na samym początku byłam do tego negatywnie nastawiona,ponieważ w mojej głowie panuje lekki chaos i ogarnięcie czegokolwiek,wiążę się z istnym cudem,ale po paru przemyśleniach postanowiłam naskrobać tutaj coś w miarę normalnego...Kilka dni temu zawitał do nas grudzień! Miesiąc,który był najbardziej przeze mnie oczekiwany. Dlaczego? Cóż,odpowiedź jest dość prosta. Najzwyczajniej na świecie nie mogę doczekać się świąt i magicznej atmosfery,która panuję wokół tego całego zamieszania. Dzięki,śniegu,który wczoraj w nocy spadł,mam wrażenie,że ten czas,który niedługo do nas zawita,będzie jednym z najpiękniejszych w moim życiu. Jest jedna sprawa,która będzie wyróżniała te święta,a poprzednie. Otóż...trudno jest mi o tym pisać,a co dopiero mówić. Cztery miesiące temu bardzo bliska mi osoba,zmarła. Każdy z was na pewno zna to uczucie,kiedy wreszcie zdaję sobie sprawę,że już nie będzie tak jak kiedyś,że tej osoby,której na twarzy widniał wielki uśmiech,nie będzie. Najgorsze w tym wszystkim jest to,że nic nie możemy na to poradzić. Nie możemy tego zastopować. Nie możemy powiedzieć,aby przestał. Wszystko jest tak trudne,gdy zdajemy sobie sprawę,że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś...Nevermind. Nie przyszłam tutaj po to,aby się smucić. Miała być to normalna notka na temat świąt,a wyszło jak zawsze. Musiałam dodać swoje przemyślenia,które już od dawna tkwią w mojej głowie. Ale myślę,że wybaczycie mi to potknięcie...Ogólnie nie jest źle. Mogę powiedzieć wręcz,że jest stabilnie. Mam nadzieje,że tak się utrzyma. Nie chcę jakiś niemiłych niespodzianek po drodze. A co u was? Czy również tak jak ja,cieszycie się nadchodzącymi świętami? Życzę miłego popołudnia! :) x

TUTAJ MOŻECIE PYTAĆ

wtorek, 27 listopada 2012

ogółem.


Dołuje mnie fakt,iż dzisiaj jest dopiero wtorek. Ten tydzień daje mi mocno w kość,mimo tego,że dopiero się zaczął. Mam dość nauki i innych obowiązków,które muszę pełnić w trakcie tych pięciu nieszczęsnych dni. Miałam napisać wcześniej notkę o pewnych przemyśleniach,ale uznałam,że byłoby to bezsensu. Ostatnio w moim życiu nie jest dobrze. Niektórzy z was mogą powiedzieć,że inni mają gorzej.Otóż nie jest to prawdą. Każdy z nas swój własny 'koniec świata' przechodzi inaczej. Moim akurat jest ta sytuacja. Nie będę pisała o co chodzi bo wolę zostawić to dla siebie. Pomyślelibyście,że jestem naprawdę nienormalna albo niezrównoważona psychicznie...Mhm,milusio. Poza tym wszystkim,nic ciekawego - jak zwykle się nie dzieje. Wstaję,idę do szkoły,przychodzę,uczę się,robię coś i idę spać - tak wygląda schemat mojego dnia. Ciekawie,prawda? Czasami wolałabym wrócić do czasów,gdy żyłam pełnią życia i nie przejmowałam się niczym. Teraz jest całkowicie inaczej. Wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Nie mogę jednoznacznie stwierdzić,czy jest dobrze czy też źle. Po prostu nie wiem...i to mnie właśnie denerwuje. Z jednej strony dobrze,z drugiej źle...Ugh,denerwujące,naprawdę. A jak u was? Również macie takie dni,w których pragnęlibyście wrócić do dawnych czasów? Miłego popołudnia :)

piątek, 23 listopada 2012

weekend

Witam się z wami z pozytywną energią...dlaczego pozytywną? Hm,może dlatego,że nadszedł weekend,którego od pewnego czasu potrzebowałam. Bardzo potrzebowałam. Duża ilość nauki i innych spraw,które musiałam wykonać sprawiała,że moja głowa codziennie eksplodowała. Mimo dużej ilości tabletek przeciwbólowych nie dało się stłumić tego potwornego bólu głowy. No cóż...dobrze,że mamy kochany weekend. W sumie moje plany na te dwa dni nie są jakoś specjalnie urozmaicone. Znając życie,spędzę je leniuchując i ucząc się - nic nowego. Zwlekałam z dodaniem notki dlatego,że czekałam na jakieś konkretne zdjęcia...ale cóż. Na razie muszę czekać,aż mój kochany fotograf wyzdrowieje...mam nadzieje,że nastąpi to już niedługo! :) A póki co musicie zadowolić się jakimiś bezsensownymi sweet zdjęciami,haha:


Dzisiejsze popołudnie spędziłam z kochaną przyjaciółką,której widać pokój na zdjęciach. Zrobiłyśmy nasz specjał kulinarny tzn. kurczaczki i frytki...tak,a miałam się odchudzać. Ugh,mam nadzieje,że niedługo dorwie mnie werwa,która rok temu pozwoliła schudnąć mi aż 7kg. Ok,nevermind. Aktualnie leżę na łóżku i rozmyślam...a wy jak spędzacie dzisiejszy wieczór? Macie zamiar zrobić coś konkretnego w ten weekend?:)
Dobranoc!

niedziela, 18 listopada 2012

nowe drobiazgi :)

Cześć wszystkim! Jak mija weekend? Ja przez całe dwa dni trochę się rozleniwiłam...są w tym plusy i minusy. Wreszcie miałam trochę czasu na swoje sprawy...m.in poszłam do kina z M. Było naprawdę świetnie. Był ktoś z was już na ''Przed Świtem cz.2''? Jeżeli nie,to naprawdę naprawdę polecam! Mimo tego,że film w niektórych momentach różnił się od książki,nie żałuję,że obejrzałam jego ekranizację. W pewnym momencie razem z M. zaczęłyśmy płakać jak głupie,haha! Kocham spędzać z nią czas. Daje mi naprawdę ogrooom pozytywnej energii! Hm...wróćmy do tytułu posta...:) Chciałabym wam dzisiaj pokazać pewne drobiazgi,które przyszły z iloko.pl,a mianowicie:


Za obydwie rzeczy zapłaciłam ok. dziewięciu złotych...Naprawdę się opłacało! Kocham kupować biżuterię na iloko...można znaleźć tam świetne rzeczy  i do tego w bardzo przyzwoitej cenie :)
Cóż...dzisiaj niedziela i weekend dobiega ku końcowi. Znowu czekają nas zmagania z nauką i innymi obowiązkami szkolnymi. Jutro na szczęście mam tylko cztery lekcje,więc nie będzie tak źle...mam nadzieje!

Muszę się zbierać...jadę z rodzicami do Ikei po łóżko...w końcu,ahh! Mam nadzieje,że mój pokój do środy będzie skończony. Więc...miłego popołudnia!

środa, 14 listopada 2012

Cześć wszystkim! Z racji tego,iż trzecioklasiści mają testy,mam przez całe trzy dni na 11...akurat mam wolną chwilkę,więc postanowiłam tutaj coś napisać. Ostatnimi czasy,mam sporo wolnego czasu,ale nie umiem złożyć zdań w logiczną całość i dlatego,tak zwlekałam na dodanie notki. Dzisiejszy post,tak jak poprzedni nie będzie o czymś konkretnym..Na razie musicie zadowolić się moimi dennymi wypocinami,bo w mojej głowie jak na razie nie rodzi się jakiś genialny pomysł na post. Trudno.
Wspominałam wam,że mam remont? Nie? To wspominam. Tapetowanie zostało zakończone. Teraz pozostała tylko kwestia mebli,ale mój tata wpadł na ''genialny'' pomysł. Chce mi zmienić panele w pokoju bo  moje aktualne są w marnym stanie. Są tego plusy i minusy. Plusy są takie,że mój pokój będzie wyglądał tak jak powinien,a minusy są takie,że ''wprowadzę'' się do swojego pokoju za 3-5 dni. Świetnie...
Poza tym, na dworze robi się coraz zimniej...Mróz,wiatr itp. powodują,że resztki mojego dobrego samopoczucia spadają ku dole. Aktualnie ćwiczę na dzisiejszą kartkówkę z niemieckiego i pomału się zbieram. Życzę wszystkim miłego dnia! :-))



niedziela, 11 listopada 2012

dobre samopoczucie

Cześć wszystkim! Przepraszam,za moją kilkudniową nieobecność...niestety nie miałam czasu ani nawet weny,na napisanie tutaj czegokolwiek konkretnego...W sumie,dzisiejszy post również nie będzie jakiś ciekawy...po prostu musiałam tutaj coś napisać. Jakieś wypociny. Bzdury. Nic ważnego.
Dzisiejszy dzień mogę powiedzieć,że był inny. Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułam,że jestem w malutkim stopniu szczęśliwa...od pewnego czasu czułam,że psychicznie umieram i nie było to wygodne.  Dni przepełnione smutkiem nie są dobre...zdecydowanie ich nie lubię. Zastanawiam się co spowodowało,że poczułam się inaczej niż zwykle. Może kilka wesołych godzin spędzonych z najukochańszą przyjaciółką na świecie? Może. Może to,że w pewnym stopniu spełniam swoje pragnienia? Może. Może to,że postawiłam na swoim? Może. A może wszystkie wcześniej wypisane czynniki? Nie wiem...ale to nie ważne...ważne jest to,że poczułam się inaczej...poczułam,że żyję. Nie wiem czy to dobre określenie,ale zaryzykuję. Cóż...cieszę się i to jest najważniejsze. Czuję,że zmiana mojego samopoczucia nie będzie trwać długo,szkoda. Lubię cieszyć się z najzwyklejszych rzeczy. Lubię. Naprawdę.
~*~
Czy was również mdli na myśl o zbliżającym się tygodniu szkolnym?  Mnie bardzo. Do tego bardzo stresuję się jutrzejszym dniem...W sumie nie powinnam,ale nie potrafię inaczej. Boję się,że się pomylę...boję się,że coś źle pójdzie,boję się występować. Po prostu. Nic na to nie poradzę. Poza tym,weekend trwa zdecydowanie za krótko. Jak z piątku nagle zrobiła się niedziela? Ugh. Wszystko trwa tak krótko. Czas leci jak piasek przez palce. Nim się obejrzymy będziemy dorośli albo w ogóle nas nie będzie. I tu jest problem. Czas leci jak szalony w nieznanym nam kierunku. Dostosowujemy się i to jest sens naszego istnienia. Nasze życie można porównać do wędrówki w nieznane krainy. Nie,nie...nie powinnam się smucić. Pisząc co kolejne zdanie w tej notce,czuję jak moje samopoczucie spada w dół. Nie. Mówiłam,że mój dobry humor nie będzie trwał długo?


czwartek, 8 listopada 2012

Cześć wszystkim. Dzisiejszy dzień był jeszcze gorszy niż wcześniejsze. Tym razem,czułam się źle fizycznie...Przez cały dzień miałam wrażenie,jakby ktoś wbijał mi nóż do pleców i brzucha. Myślałam,że nie wytrzymam. Czułam się naprawdę źle...phi,co ja piszę? Do tej pory tak się czuję. Ból mimo wielu tabletek nie ustępuję,a ja z minuty na minutę czuję się coraz gorzej. Nie pamiętam kiedy ostatni raz miałam tak silne bóle menstruacyjne...ale nieważne. Bo niby kogo obchodzi mój nieustający ból brzucha? Nevermind.
~*~
Dzisiejszy dzień w szkole mogę powiedzieć,że był całkiem niezły. Załapałam kilka pozytywnych ocen i w sumie jestem zadowolona. Przepraszam,ale muszę to napisać: Jestem z siebie dumna. W tym roku mój tok nauczania zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. Moje oceny,a oceny z pierwszej klasy...wolę o tym nie wspominać...nie warto. Po prostu w tym roku stwierdziłam,że jeżeli dalej będę uczyć się,tak jak się uczyłam,nie będę miała z tego żadnych korzyści w przyszłości. Po prostu.
W sumie dzisiejszy post nie będzie o niczym konkretnym. Nie mam weny twórczej...znając życie dopadnie mnie w najmniej oczekiwanym momencie,ale nic...nic na to nie poradzę. Poza tym,jestem bardzo zaskoczona ilością obserwatorów i komentarzy pod poprzednim postem! Naprawdę wszystkim dziękuję za odwiedzanie i czytanie moich wypocin! :) A wam jak minął dzisiejszy dzień? Jak tam wasze oceny?



Dobrej nocy! xx

poniedziałek, 5 listopada 2012

I want be happy

Potrzebuję silnej dawki szczęścia w trybie natychmiastowym.
~*~
Rzeczywistość otaczająca mnie,jest męcząca. Jestem przemęczona tym wszystkim. Nauką. Szkołą. Remontem,choć dobrze się nie zaczął...WSZYSTKIM. Potrzebuję odpoczynku. Potrzebuje chwili spokoju i oczyszczenia. Potrzebuję w trybie natychmiastowym. Nie wiem czy to przemęczenie jest ''chwilowe''...chcę,aby jak najprędzej się zakończyło. Mam tego dość. Po dziurki w nosie. W czterech literach. Najlepiej,żeby zakończyło się teraz. Chcę być otoczona szczęściem. Od nóg do głowy. Od prawej do lewej strony. Po prostu. Chcę być szczęśliwa. Chcę cieszyć się do bułki z serem. Do drzewa. Do wszystkiego. Po prostu. Dlaczego,gdy dołujemy się jesteśmy smutni? Moglibyśmy być szczęśliwi...bezsensu. Wszystko jest bezsensu. Bo po co to wszystko? Nie ważne...pytanie,które od pewnego czasu krąży w mojej głowie...z czasem robi się naprawdę irytujące. Chciałabym być ciągle szczęśliwa. Szczerze się uśmiechać. Bawić się. Nie wytrzymuję. Psychicznie i fizycznie. Potrzebuję oczyszczenia(?). Czasami mam wrażenie,że jestem stworzona tylko do tego,aby być smutnym. W moim przypadku,każda wesoła chwila idzie w niepamięć...a smutne tworzą najbardziej widoczne rysy na mojej psychice. Dlaczego? Dlaczego jest tak bezsensu? Życie jest dziwne. Ja jestem dziwna. Dlaczego? To wszystko jest nienormalne. Dlaczego jest tak,a nie inaczej? Mogłabym być...nie,nie,nie,nie. Często zdarza mi się to powtarzać...ale z czasem zaczęłam nienawidzić tego stwierdzenia. Powinnam cieszyć się tym co mam...ale ja nie potrafię. Nie doceniam tego co Bóg mi dał. Po prostu. Chciałabym więcej...więcej i więcej. Dlaczego tego nie doceniam? Brakuję mi tego,czego nie mam. Dziwne...jak można tęsknić za czymś,czego nigdy się nie miało? Bezsensu. Wszystko. Jest. Bezsensu. Czasami właśnie dopadają mnie takie myśli...i właśnie dzisiaj jest to czasami. Nienawidzę tego beznadziejnego uczucia. Czuję się nikomu niepotrzebna. Niewidzialna,choć otaczają mnie wspaniali ludzie. Czuję się niedowartościowana. Po prostu. Nienawidzę zakładać sztucznego uśmiechu,kiedy w środku panuje tornado. Chciałabym czuć się jak wieża,a nie jak płaski dom. Po prostu. Mam ochotę stąd wybiec. Wybiec gdzieś daleko,ale szybko wrócić. Na chwilę. Obiecuję,że naprawdę szybko wrócę. Momencik i będę z powrotem. Naprawdę. UGH. Mówię: dość. Chcę coś zmienić. Chcę się zmienić. Jak kiedyś. Normalną być...chcę. Ale ja jestem normalna,więc co jest ze mną nie tak? A może to nie o mnie chodzi? Chodzi o kogoś innego. Nie wiem. Być może to dobry pomysł...może to pierwszy stopień do bycia szczęśliwym. Może. Czaspokaże. 

piątek, 2 listopada 2012

life...ohh life?

''Po co to wszystko?'' To pytanie krąży w mojej głowie już od pewnego czasu. Sama nie wiem kiedy zaczęłam rozmyślać nad znaczeniem słowa ''życie''. Po co się starać? Po co być szczęśliwym? Po co to wszystko? Skoro i tak umrzemy...Po co rano wstawać,skoro i tak wieczorem znów się kładziemy? Po co się ubierać? Po co jeść śniadanie,skoro i tak to później strawimy? Po co iść do szkoły,skoro i tak później z niej wrócimy? Po co się uczyć,skoro za jakiś czas nie będziemy tego pamiętać? Po co wracać,ze szkoły skoro i tak będziemy musieli do niej iść? Po co się starać? Po co żyć? Po co to wszystko? ''Ciągły wyścig szczurów,godziny stracone na czymś,co i tak po tych wszystkich latach stracimy''. Po co przywiązujemy się do ludzi,skoro niektórzy z nich odejdą przez zaniedbanie lub zbiegiem czasu przestaniemy być dla nich kimś ważnym...Po co to wszystko? Denerwujące jest to pytanie. Nie znam na nie odpowiedzi. Nie umiem tego wytłumaczyć. Dziwne. Nienormalne. Po co w to brniemy? Dla satysfakcji,którą odniesiemy po tych wszystkich czynnościach? Ale po co nam ona? I tak umrzemy. Bez sensu,ale jednak...dalej w to brniemy. Brniemy w to bo taka jest idea życia. Brniemy,choć nie wiemy jak...nie wiemy gdzie. Czujemy się zagubieni bo nie wiemy...po co to wszystko? Nic z wykonywanych przez nas czynności,nie ma dokładnej odpowiedzi...Pijemy bo nie chcemy się odwodnić,nie chcemy umrzeć bo chcemy żyć...po co żyć? po co to wszystko? Błędne koło. Myślę,że odpowiedź gdzieś jest. Daleko,ale jest. Ktoś musi wiedzieć,po co to wszystko? Nie wiem...ale dalej w to brnę.




poniedziałek, 29 października 2012

good time

Cześć wszystkim :) Zaczął się przez wszystkich najbardziej oczekiwany tydzień szkolny...czujecie ten sarkazm? Jakie szczęście,że to tylko trzy dni...Tak,dla niektórych dwa,jeden lub nawet zero. Dla mnie są to dwa luźne dni. Dzisiaj kończyłam po 11,ponieważ szłam do lekarza...a jutro? Jutro jest wtorek. We wtorki zawsze kończę o 12:25. A w środę najzwyczajniej na świecie nie idę do szkoły. Muszę jechać z rodzicami pozałatwiać pewne sprawy. Jestem zdziwiona,że mama ot tak,pozwoliła mi nie iść do szkoły. Dzisiejsze popołudnie spędziłam  z przyjaciółką. Już dawno nie spędzałyśmy ze sobą tak długiego czasu mimo tego,że mieszkamy w jednej klatce! Uśmiałam się do łez...zresztą jak zawsze w towarzystwie M. Chwile spędzone z przyjaciółmi,ładują mnie totalnie pozytywną energią...zresztą,kogo nie? Poza tym,jestem bardzo zaskoczona ilością śniegu. Ten biały puch spadał z nieba jak szalony...całe ulice,bloki i wszystko inne dookoła jest białe! Dzisiaj chodząc z psem,zdałam sobie sprawę,jak bardzo tęskniłam za takim ''stanem''. Nie wiem czy użyłam dobrego słowa,ale mniejsza o to...Gorące herbaty z cytryną,ciepłe swetry,gorące kaloryfery,lekki przymrozek itd. sprawiają,że czuję,że żyję! Naprawdę. Wiem,że za jakiś czas,kiedy zima naprawdę będzie dawała się we znaki,powiem,że jej nienawidzę...ale teraz cieszę się daną chwilą!

:)

sobota, 27 października 2012

lazy saturday

Witam wszystkich! Od dłuższego czasu zabierałam się za napisanie tutaj czegokolwiek,lecz nic nie składało się w logiczną całość...Mamy weekend. Pogoda za oknem powinna być ładna. A jaka jest? Wszędzie ponuro,zimno i deszczowo. Wczoraj wieczorem padał nawet deszcz ze śniegiem! Jednym słowem: Okropieństwo! Dzisiejszą sobotę przeznaczam na totalne leniuchowanie. Cały dzień dla siebie i swoich spraw. Tak,to zdecydowanie to czego było mi trzeba. Dzisiaj napadła mnie ogromna ochota na wieeeeelką bombę witaminową i od razu po obiedzie zabrałam się za robienie sałatki:


Sałatka została zrobiona z rzeczy,które miałam pod ręką...tj: jabłko,pomarańcza,czekolada,płatki kukurydziane i jogurt gruszkowo-brzoskwiniowy. Niby proste coś,ale jakie dobre! Mniam,mniam...
Aktualnie siedzę i słucham radia. Cieszę się jak nie wiem,myśląc o jutrzejszym dniu. Mój tata po prawie dwumiesięcznej nieobecności w domu,wreszcie wraca. Naprawdę za nim tęskniłam. Nie jestem przyzwyczajona do tak długiej rozłąki z kimś z mojej rodziny. 



Trochę zmieniłam wygląd bloga. Inny nagłówek,inna kolorystyka...nic wielkiego. Podoba się? Dziękuję za przeczytanie moich wypocin. Masło maślane jest spowodowane brakiem weny. Ale nic. Do napisania. Miłego dnia!

wtorek, 23 października 2012

cisza przed burzą.

Cześć wszystkim. Dzisiaj jak już wcześniej wspominałam,odbył się konkurs z biologii...Był,hm...trudny? Tak,to chyba bardzo dobre określenie. Nie spodziewałam się takich pytań. Najgorsze było to,że nie nauczyłam się połowy tego,co było na kartce...ale nic. Dałam radę. Teraz pozostało mi czekać do kolejnego konkursu,również z biologii...Odbędzie się on 6 listopada,czyli już niedługo. Boję się,ponieważ materiał obejmuję trochę rzeczy z pierwszej i trzeciej klasy. Mam nadzieje,że jakoś dam radę. Co ja piszę. Muszę dać radę. Zresztą mniejsza. Nie będę zamartwiać się na zapas. Poza tym...zauważyłam,że ten tydzień jest dziwnie luźny. Lekcje szybko mi mijają. Brak jakichkolwiek testów i kartkówek. Mam sporo wolnego czasu. Dziwne. Nawet bardzo. Myślę,że może być to tzw. cisza przed burzą. Ale jak już wyżej pisałam...nie będę zamartwiać się na zapas. Żyjmy wolną chwilą! :))


Poza tym,pogoda za oknem jest naprawdę przygnębiająca. Jeszcze parę dni temu słońce przyjemnie świeciło,a teraz? Mgła,deszcz,wiatr,zimno...Brrr. Na samą myśl o mrozie za oknem,ciarki mi przechodzą po plecach. Naprawdę nie chcę wiedzieć co będzie kiedy zacznie się zima. 

Zauważyłam,że dosyć często dodaję zdjęcia tego typu,haha :) Teraz uciekam. Miłego popołudnia!

niedziela, 21 października 2012

piękna pogoda.

Cześć wszystkim. Pogoda za oknem jest świetna,co doprowadza mój humor do pozytywnego stanu. Grzechem byłoby nie wybrać się dzisiaj na spacer...mam nadzieje,że potem gdzieś uda mi się wyskoczyć. Wczoraj,tak jak pisałam w poprzednim poście byłam na urodzinach przyjaciółki. Było naprawdę dobrze! Spędziłam czas z najukochańszymi przyjaciółmi i bardzo dobrze się bawiłam.

oni są prześwietni♥
Czy wam też dzisiaj nic się nie chcę? Ja nie mam na nic siły. Najchętniej tak jak wyżej pisałam,wyszłabym na spacer lub poszła spać. Na samą myśl o nadchodzącym tygodniu szkolnym,robi mi się nie dobrze. Dzisiaj czeka mnie trochę nauki...i jeszcze przygotowanie do konkursu z biologii,który zbliża się ogromnymi krokami. Boję się. Takie coś to dla mnie nowość,brrrr. Dość o szkole. Cieszmy się jeszcze kilkoma godzinami wspaniałego weekendu! Chciałabym wam przedstawić rzeczy,o które ''wzbogaciłam'' się w tym tygodniu.



Pierwszą rzeczą,o którą się wzbogaciłam jest książka Marii Venturi ''Szept wspomnień''. Książkę bardzo polecam. Na samym początku zdążyła mnie urzec. Drugą rzeczą jest nowa biżuteria zamówiona z iloko.pl. Zwykłe serduszko i pierścionki pasują prawie do wszystkiego :-) To chyba na tyle. Nie wiem kiedy następnym razem uda mi się napisać. Mam nadzieje,że już niedługo! Miłego popołudnia kochani!♥


piątek, 19 października 2012

dobry początek.

Witam się z wami z całkowicie dobrym humorem! Jeszcze nie pamiętam,aby mój humor był w 95% dobry...tak zawsze jest te 5%,ale to nie ważne. Aktualnie jem serek ( czy wy też tak ciągle jecie,jecie,jecie i jecie?) i słucham muzyki. Przed chwilą wróciłam ze spotkania z dziewczynami. W sumie...takiego spontanicznego. Na samym początku miałyśmy popołudnie spędzić we trójkę,ale ku mojemu zaskoczeniu wpadła też P. Wygłupy,wspólne gotowanie i rozmowy sprawiły,że na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Dawno się tak nie czułam. Mogę szczerze powiedzieć,że bardzo mi tego brakowało. Tego uczucia. Nie umiem tego określić,ale na pewno każdy z was takie coś doświadczył. W sumie od ostatniego naszego wspólnego ''spotkania'' minął rok. Rok,przez który tak wiele rzeczy się zmieniło. Wszystko obróciło się o 360 stopni. Nie żałuję takiego zbiegu wydarzeń. Stało się. Dodatkowo napiszę,że poniekąd jestem zadowolona...Mam nadzieje,że niektóre rzeczy wrócą do normy. Mniejsza. Wygłupy z dziewczynami sprawiły,że początek weekendu dobrze się zaczął! Mam nadzieje,że będzie tak również w sobotę i niedzielę.  Jutro czekają mnie urodziny mojej najlepszej przyjaciółki...na pewno będzie wesoło! :-) Dobranoc kochani!

old,old,old

niedziela, 14 października 2012

urwanie głowy.

Na wstępie (ile jeszcze razy będę tak robić?) chciałabym przeprosić za moją kilkudniową nieobecność. Nie miałam czasu,ani nawet chęci na napisanie tutaj czegokolwiek. Czasami bywało tak,że pragnęłam napisać tutaj wszystko co mnie dręczyło,ale kiedy dochodziło coś do czegoś to nie umiałam złożyć zdania w logiczną całość. Tak,więc dzisiaj zabieram się za napisanie tutaj czegoś w miarę logicznego. Zacznijmy od tego,że ukochany weekend dobiega końca a wraz z nim moje dobre samopoczucie. Mogę powiedzieć,że trochę odpoczęłam od szarej rzeczywistości. Wypady z przyjaciółmi naładowały mnie pozytywną energią,która aktualnie jest na skraju wytrzymałości. Tak,właśnie. Dzisiaj czekają mnie randki z ukochaną geografią i historią. Na samą myśl o nauce i kolejnych pięciu dniach męczarni - mdli mnie. Prawda jest taka,że druga klasa gimnazjum daje mi nieźle w kość. Mogę szczerze powiedzieć,że nie ogarniam. Jest tego od groma. Naprawdę. Szkoła,dom,szkoła,dom,szkoła,dom...i tak ciągle. Cieszę się,że w weekend mogę pozwolić sobie na nic robienie. Chociaż nie zupełnie...Od soboty biorę się za naukę,żeby na niedziele nie mieć wszystkiego głowie. Do tego dochodzi stres,który powoduję,że moje tiki nerwowe się pogłębiają a dobry humor pryska jak bańka mydlana. W mojej głowie ciągle krążą pytania: ''Czy zdążę na czas?!'' ''Czy dam radę?!''. Zdarza się tak,że siedzę do późna i uczę się na konkursy. Co dla mnie jest nowością. Moje wyniki w nauce zawsze były przeciętne. Nigdy nie przykładałam się do tego co robię. Do tego jak się uczę...A teraz? Teraz jest inaczej. Obiecałam sobie i wielu innym osobom,że pokażę na co mnie stać. Jest jeden problem. Jestem na skraju wytrzymałości,psychicznej jak i fizycznej. Moja mama często powtarza,żebym dała sobie chwilę odpoczynku. Ale jak to ja. Uparty osioł ze mnie. Kiedy się za coś zabiorę,muszę zrobić to najlepiej. Po prostu nie zwracam uwagi na jej słowa. Z niecierpliwością czekam na przerwę. Przerwę od wszystkiego. Przydałyby się wakacje. Dwa miesiące słodkiej wolności. Będąc przy temacie wakacji...zauważyliście,że czas pędzi jak szalony? Jeszcze nie dawno nie przejmowaliśmy się niczym bo dopiero co zaczęły się wakacje,potem czuliśmy lekki stres przed nachodzącym rokiem szkolnym (bynajmniej  ja go czułam)...a teraz? Prawie połowa października za nami. Parę dni,parę tygodni,miesięcy...temu czułam smak kończących się wakacji...a teraz czuję smak zimy. Mroźnej zimy. Mimo tego,że jeszcze jest październik. Powietrze jest coraz ostrzejsze. Zimne. Ugh...Czuję,że będzie jeszcze ciężej. Muszę dać radę.           Muszę.

zdjęcie było,trudno...

niedziela, 7 października 2012

ziiiiiiiiiiiiiiiiiiimno!!

Witam was w jakże piękny i słoneczny dzień...Czujecie ten sarkazm? Yh. Pogoda za oknem nie jest ani piękna,ani słoneczna. Pada i jest zimno. Brrrr. Wczoraj było tak ciepło i przyjemnie,a dzisiaj?! Ma-sa-kra!
Mamy niedziele. Niedziele z reguły są nudne. Ta również jest taka. Wstałam i nie chciało mi się nic robić. Wzięłam się za czytanie lektury,którą mam na jutro. W sumie przez całe południe albo się uczyłam albo czytałam książkę. Czuję,że życie przelatuję mi jak piasek przez palce. Jednym tempem. Jednym tchem. Monotonnie. Ostatnio cieszyłam się dobrym samopoczuciem,a dzisiaj znów mogę na nie ponarzekać. Nie jest mi ani smutno,ani wesoło. Nijak. Po prostu. I nie czuję się z tym najlepiej. Ogólnie nie czuję się najlepiej.    Mam nadzieje,że reszta dnia minie mi jakoś inaczej. W sumie umówiłam się z M. więc mam nadzieje,że to wypali. Miłej niedzieli! :-)


sobota, 6 października 2012

little shopping

Cześć wszystkim. Na starcie chcę przeprosić za to,że nie napisałam wczoraj. Nie miałam siły na sklejanie zdań w całość...Dzisiaj przybywam do was z dobrym humorem i jak sam tytuł mówi - małymi zakupami! Z racji tego,że przybyło mi trochę pieniędzy postanowiłam wybrać się na zakupy. Nie kupiłam czegoś pięknego,ale mimo wszystko jestem zadowolona.
Wzbogaciłam swoją garderobę o łososiowy? pomarańczowy? sweterek, na który polowałam już od jakiegoś czasu. Kolejną rzeczą,którą kupiłam jest biały szalik. Jest przyjemny w dotyku i cieplutki. Będzie mi towarzyszył późną jesienią lub...kto wie,nawet teraz! Następną rzeczą są dwa paski. Jeden jest czarny,klasyczny,a drugi brązowy,który od razu przykuł moją uwagę. Zwykłe paski. Nic specjalnego. Ostatnią rzeczą jest tusz do rzęs za jedyne 9.99zł .Tusz,którego aktualnie używam strasznie się rozmazuję...mam nadzieje,że ten taki nie będzie. Wszystkie rzeczy pochodzą z sh,oczywiście poza tuszem do rzęs,którego kupiłam w Jaśminowej :-) A wy byliście już na sobotnich zakupach?
Plany na dzisiaj nie są urozmaicone. Aktualnie siedzę w domu i czekam na mamę,która przyjdzie z zakupów. Potem? Hm,sama nie wiem. Planów na popołudnie brak. Dopiero pod wieczór przychodzą do mnie przyjaciele,więc będzie wesoło. Z uśmiechem na twarzy żegnam się z wami. Miłego weekendu! Kiss.

czwartek, 4 października 2012

dobry dzień.

Cześć! Dopisuję mi dzisiaj bardzo dobry humor...jestem pod wrażeniem,ponieważ od jakiegoś czasu wstaję z lewą nogą i na każdym się wyżywam. Jest to pewnie spowodowane tym,że jutro już piątek i wreszcie chwila odpoczynku. Uffff! Cóż za ulga. Dzisiaj przyszło moje zamówienie z AVON'u,a mianowicie krem nawilżający,na który czekałam już spory kawał czasu i błyszczyk...


Mam nadzieje,że krem dobrze się spisuję.Błyszczyk już przetestowałam...

Poza tym,dzień w szkole minął mi szybko i przyjemnie...Dopiero teraz zdałam sobie sprawę,jak ten tydzień szybko minął. Nie dawno był poniedziałek,a już jutro jest PIĄTEK. Wow. Jutrzejsze lekcje również minął w błyskawicznym tempie,ponieważ kończymy zajęcia o 11:35,ale...właśnie zawsze jest to ''ale''. Z racji tego,że jestem w trójce klasowej muszę zostać na pasowaniu pierwszych klas. Ugh. No nic. Przeżyję...Kończę,ponieważ zbieram się na spacer z dziewczynami. Miłego popołudnia! Kiss.






środa, 3 października 2012

monotonność.

Witam was wszystkich.Na samym początku chciałabym przeprosić was za moją kilkudniową nieobecność. Moje ''zniknięcie'' spowodowane było dużą ilością nauki,zajęć i tak dalej. Szczerze mówiąc połowa tego tygodnia (nie mogę powiedzieć,że cały tydzień,ponieważ ten się jeszcze nie skończył) dała mi niezły wycisk. W sumie ''niezły'' to mało powiedziane. Wróciwszy ze szkoły,zabieram się za naukę i odrabianie lekcji...i tak codziennie. Dobrze,że chociaż są dobre wyniki moich starań. Wolne popołudnia mam tylko w poniedziałek i ...właśnie? We wtorek muszę chodzić na spotkania z panią od historii,w środy mam kółko teatralne,w czwartki zajęcia z biologii,przygotowujące do konkursu multimedialnego(?),w piątki zajęcia medialne i oazę,na którą nie wiem czy dalej będę chodzić. Zapisałam się również na Czerwony Krzyż,tzw. PCK. Plus dochodzi do tego nauka...codziennie kartkówki. Kiedy będę miała czas na odpoczynek? W weekend? Cóż,przez połowę weekendu również się uczę. Najgorsze w tym wszystkim jest to,że to dopiero początek. Boję się pomyśleć co będzie dalej. Zresztą nieważne...na samą myśl o tym wszystkim robi mi się niedobrze. Dzisiaj z trudnością udało mi się tutaj cokolwiek napisać. Miałam w planach opublikować tutaj post dopiero pod koniec tygodnia...ale wyszło,jak wyszło. Musicie zrozumieć,że w trakcie tygodnia szkolnego będę pisać rzadziej,dużo rzadziej...Wracam do picia kawy i jedzenia orzeszków z czekoladą. Trzeba się jakoś zrelaksować,prawda?


Tymczasem zostawiam was z zespołem,którego wręcz kocham słuchać. Jest to Coldplay i ich piosenka ''Fix you''.

poniedziałek, 1 października 2012

niby ok...

Cześć wszystkim. Nastał przez wszystkich najmniej oczekiwany poniedziałek,a wraz z nim nauka i inne szkolne sprawy. Ugh. Pisałam już wam kiedyś,że nienawidzę szkoły? Nie? To piszę. Nienawidzę szkoły! Dzisiejszy dzień nie był jakoś straszny,czy coś. Nie. Wręcz przeciwnie. Minął szybko i przyjemnie. Nawet udało mi się załapać w miarę pozytywne oceny. Niby wszystko jest OK. W szkole,w domu...relacje z przyjaciółmi również są dobre. Ale jednak jest coś na rzeczy. Brak mi czegoś. Nie wiem czego,ale próbuję się domyślić. Idzie mi to raczej marnie,więc chyba sobie odpuszczę...Czasami mam wrażenie,że to wszystko jest bezsensu. Nie mam siły na nic. Dosłownie. Wiem, to głupie. Brakuje mi czegoś i jest mi z tym cholernie ciężko. Chodzę często smutna. Czasami gadam od rzeczy żeby inni się nie domyślili. Nie lubię zwierzać się innym z moich problemów. Wolę dusić to w sobie. I tu tkwi błąd. Powinnam podejść do najbliższej mi osoby i wszystko opowiedzieć. Wszystko co leży mi na sercu. Ale nie potrafię. Nie jestem taka. Jestem głupia,wiem. Czasami na siłę słucham bezsensownych piosenek byle tylko nie myśleć o tym co mnie dręczy. Ale wtedy robi mi się jeszcze gorzej. Denerwuję się...Może jest to spowodowane tym,że mój tata wyjechał i nie widzę go już przez dłuższy czas? Możliwe. Przed jego wyjazdem nasze relacje się zagęściły. Chodziliśmy razem na zakupy,spacery,więcej rozmawialiśmy. Było dobrze i...wesoło. Tata zawsze potrafi poprawić mi humor. Zawsze mnie w coś wkręci. Zawsze jest wesoło. Nie mówię,że z mamą tak nie jest. Jest. Oczywiście. Ale to nie to samo. Jeden rodzic to nie to samo co dwoje. Zawsze byłam przyzwyczajona mieć przy sobie mamę i tatę. Mamę,która pomoże mi w moich nastoletnich humorkach,a tatę,który odrobi za mnie zadanie z matematyki lub polskiego. Tak...zbyt mocno za nim tęsknie. Pisząc to zrobiło mi się cholernie smutno,ale mimo tego mam uśmiech na twarzy. Uśmiech zagościł na mojej twarzy,ponieważ wreszcie to z siebie wydusiłam. W sumie nawet nie musiałam. Samo wyszło. Teraz przynajmniej wiem,co jest na rzeczy. A zrobiło mi się smutno,ponieważ pisząc to moja tęsknota się pogłębia. Cieszę się,że mogłam tutaj wszystko napisać. Jest mi zdecydowanie lżej. Wiem,trochę zanudziłam. Ale w końcu to mój blog więc mogę pisać tutaj wszystko co mi się podoba. Dziękuję za przeczytanie. Miłego popołudnia.



niedziela, 30 września 2012

piękna jesień.

Dzisiaj byłam pozytywnie zaskoczona! Pogoda od samego ranka sprzyjała...był lekki przymrozek,ale dało się wytrzymać. Z racji tego,iż było dzisiaj naprawdę ładnie wraz z mamą i babcią wybrałam się na spacer po parku. Szczerze? Widok jaki zobaczyłam lekko mnie zaskoczył. Wszędzie było kolorowo i pięknie. Nie spodziewałam się,że jesień może być taka śliczna. Jesień zawsze kojarzyła mi się z deszczem,błotem i czarnymi chmurami. Poza tym,lubię wychodzić poza dom z rodzinką. Zawsze się uśmiejemy. Mimo tego,że jutro szkoła i znów pięć dni męczarni,jestem zadowolona. Łapcie zdjęcia!

  






wyszczerzyła ząbki,ponieważ w trzyma w pysku kasztana,haha
Nie dodaję żadnych swoich zdjęć,ponieważ robiłam za fotografa. Moja mama i babcia ciągle chciały żebym robiła im jakieś zdjęcia. Takie z nich modelki,haha. Dobra,lecę przygotowywać się na jutrzejszy szkolny dzień. Dobranoc i powodzenia jutro! xx

sobota, 29 września 2012

new shoes

Kto normalny w sobotę wstaje o 6:35? No tak...ja. Ale opłacało się! Wstałam tak wcześnie,ponieważ wraz przyjaciółką wybrałyśmy się na zakupy do Będzina. I powiem wam,że się udały. Od jakiegoś czasu polowałam na buty...takie,które by mi się spodobały. W naszym centrum żadne buty nie przykuły mojej uwagi. A tu proszę! Udało mi się upolować w Będzinie śliczne buty za przyzwoitą cenę. 
Zdjęcia nie oddają tak uroku tych bucików...w rzeczywistości są jeszcze ładniejsze,haha. Przed chwilą wróciłam z zakupów,na których byłam z mamą i babcią. Uwielbiam chodzić z nimi po sklepach. Poza tym,byliście dzisiaj na dworze?! Jest tak gorąco! Aż za gorąco jak na jesień...ale to chyba dobrze.
Aktualnie piję soczek,a potem? Właśnie co potem. Jak na razie planuję z rodzinką wybrać się do parku...muszę pozbierać trochę liści na zielnik,który muszę oddać w przyszłym tygodniu :O Nie wiem jak ja to zrobię,ale muszę dać radę. Wybiorę się może na zdjęcia z M.,ale to jeszcze nie wiadomo. Na razie szukamy jakiś pomysłów. (Btw,macie jakieś pomysły na zdjęcia?) Ok,nie zanudzam! Bye,bye.


hahaha!

piątek, 28 września 2012

a'la piernik!

Hej wszystkim. Dzisiaj znowu piszę późno,ale co tam...Lepiej późno niż wcale,prawda? Z racji tego,że dzisiaj jest długo przeze mnie oczekiwany piątek,jestem szczęśliwa. Wreszcie mogę oderwać się od nauki i zrobić to na co nie miałam czasu w trakcie tygodnia szkolnego. Dzisiaj wraz M. wpadłyśmy na pomysł żeby coś upichcić...znając nasze zdolności kulinarne byłyśmy wręcz pewne,że owe ciasto nam nie wyjdzie...a tu bum! Ciasto wyszło! Trochę niskie,ale za to jakie smaaaczne! Mniam,mniam! Przy okazji obejrzałyśmy film,o którym pewnie każdy z was słyszał. A mianowicie: Projekt X. Według mnie,jest to naprawdę prześwietny film. Razem z M. uśmiałyśmy się do łez i obie miło spędziłyśmy czas.


Powyżej macie gif,który po kolei pokazuje jak pichciłyśmy ciasto! Mmmmniam.


Dobranoc! Kiss.