piątek, 2 listopada 2012

life...ohh life?

''Po co to wszystko?'' To pytanie krąży w mojej głowie już od pewnego czasu. Sama nie wiem kiedy zaczęłam rozmyślać nad znaczeniem słowa ''życie''. Po co się starać? Po co być szczęśliwym? Po co to wszystko? Skoro i tak umrzemy...Po co rano wstawać,skoro i tak wieczorem znów się kładziemy? Po co się ubierać? Po co jeść śniadanie,skoro i tak to później strawimy? Po co iść do szkoły,skoro i tak później z niej wrócimy? Po co się uczyć,skoro za jakiś czas nie będziemy tego pamiętać? Po co wracać,ze szkoły skoro i tak będziemy musieli do niej iść? Po co się starać? Po co żyć? Po co to wszystko? ''Ciągły wyścig szczurów,godziny stracone na czymś,co i tak po tych wszystkich latach stracimy''. Po co przywiązujemy się do ludzi,skoro niektórzy z nich odejdą przez zaniedbanie lub zbiegiem czasu przestaniemy być dla nich kimś ważnym...Po co to wszystko? Denerwujące jest to pytanie. Nie znam na nie odpowiedzi. Nie umiem tego wytłumaczyć. Dziwne. Nienormalne. Po co w to brniemy? Dla satysfakcji,którą odniesiemy po tych wszystkich czynnościach? Ale po co nam ona? I tak umrzemy. Bez sensu,ale jednak...dalej w to brniemy. Brniemy w to bo taka jest idea życia. Brniemy,choć nie wiemy jak...nie wiemy gdzie. Czujemy się zagubieni bo nie wiemy...po co to wszystko? Nic z wykonywanych przez nas czynności,nie ma dokładnej odpowiedzi...Pijemy bo nie chcemy się odwodnić,nie chcemy umrzeć bo chcemy żyć...po co żyć? po co to wszystko? Błędne koło. Myślę,że odpowiedź gdzieś jest. Daleko,ale jest. Ktoś musi wiedzieć,po co to wszystko? Nie wiem...ale dalej w to brnę.




3 komentarze:

  1. Zacytowałaś moje słowa, szaleńcu. Polecam piątki spędzone na nauce z Szajos. <3 :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie,też tak myślę.
    A tak po za tym miałyśmy spędzić długi weekend razem, a nie spędziłyśmy w sumie ani chwili :(

    OdpowiedzUsuń

toleruję obserwowanie za obserwowanie :)